Wybierając się na wycieczkę rowerową z Pobierowa do Dziwnowa (ok. 13,5 km) nie spodziewałam się aż takiego akcentu sportowego.
Bliskość morza, piękne tereny, możliwość uprawiania sportów wodnych, dobra infrastruktura sportowa to dla turystów wielkie wyzwanie. Coraz bardziej przecież kochamy aktywny wypoczynek na łonie natury. Lubimy czuć bliskość przyrody, zapach lasu, morskiej bryzy. A jeśli do tego dojdzie rower i ścieżka wiodąca nad brzegiem szumiącego morza, to można poczuć się jak w siódmym niebie.
Tak właśnie się czułam obierając kierunek mojej rowerowej eskapady. Trasa, która prowadziła mnie z Pobierowa do Dziwnowa była tą, jaką można sobie tylko wymarzyć. Spokojna, dosyć łatwa, z mieszaniną sosnowych i morskich aromatów, z zapierającymi dech w piersiach widokami zahaczała o ciche (poza sezonem) nadmorskie miejscowości: Łukęcin i Dziwnówek.
Co szczególnego zwróciło moją uwagę? Oprócz ciszy i wspaniałej przyrody, różnorodność terenu - od płaskiego po pagórki. Wygodne trakty i wąskie ścieżki leśne. Od dobrze ubitych nawierzchni po błotniste i piaszczyste, które trzeba było pokonywać zsiadając z roweru. Te małe niedogodności rekompensowały jednak chwile odpoczynku nad brzegiem lazurowego morza zlewającego się z błękitem nieba. Piaszczyste, szerokie plaże i odgłos szybujących w powietrzu mew wpływały na organizm niezwykle kojąco. Efektem takich postojów było też pogłębienie wiedzy historycznej. Nic dziwnego, wydmy w okolicach Łukęcina noszą ślady umocnień artyleryjskich z czasów II wojny światowej. Odsłonięte od strony plaży bunkry pozwoliły mi niemal dotknąć rąbka machiny wojennej.
Przejażdżkę rozpoczęłam od spokojnego o tej porze roku Pobierowa. Leśnym traktem dostałam się do Łukęcina. W centrum miejscowości przywitał mnie skromny, ale zadbany skwer z kwiecistymi klombami i ławeczkami. Przy nim, główna droga rozchodziła się na drogi prowadzące do ośrodków wypoczynkowych i nad morze. Podczas krótkiego odpoczynku na jednej z ławeczek, mój wzrok przykuł stojący naprzeciwko skweru budynek z elewacją z muru pruskiego Ośrodka Kolonijno - Wypoczynkowego „Bajka”. Nie zdziwiłam się nadanej nazwie, bo miejsce i obiekt sprawiały rzeczywiście bajkowe wrażenie. Otoczone zielenią okazałych sosen i bielą brzozowych pni.
Ciekawa odkrywania innych miejsc wyruszyłam po chwili w dalszą drogę. Podróż kontynuowałam przez stary, zjawiskowy las. W jej trakcie mogłam zaobserwować liczne zagłębienia i leje skryte pod ściółką leśną z okresu II wojny światowej.
Kiedy w pewnym momencie leśny trakt się skończył i wjechałam na asfalt, to był znak, że znalazłam się na przedmieściach Dziwnówka.
Na rogatkach Dziwnowa, jak zwykle (bo miejscowość znałam z racji kilku wcześniejszych pobytów) miałam dylemat, w którą drogę wjechać. Jedna prowadzi bowiem na nadbrzeże rzeki z portem rybackim, druga zaś nad morze. Wybrałam kierunek na morze. Sentymentalna alejka (bo jej nawierzchnia z betonowych płyt pamięta chyba jeszcze moje młodzieńcze wycieczki) na wydmach gęsto porośniętych krzakami dzikiej róży, zaprowadziła mnie na nowoczesną promenadę. Ale, nie tak szybko. Cóż bowiem byłaby warta moja wizyta, gdybym nie zajrzała na dziwnowską plażę. Szeroka, z miałkim piaskiem, ze spiętrzonymi grzbietami morskich fal, które tracąc swoją siłę na łagodnym brzegu morskim rozlewały się szerokimi łukami po plaży. I kormorany. Ptaki, które tutaj można znaleźć niemal wszędzie. Niezwykle towarzyskie, cudnie czarne w towarzystwie mew i rybitw oblegały drewniane paliki falochronów. Wspaniały widok: niebieski horyzont z białymi obłokami na niebie, ptaki, czysta woda, jasny piasek, wydmy, sosny – piękna moc natury.
Wreszcie promenada. Powstała kilka lat temu: z latarniami, z ławeczkami, z punktami widokowymi. Jest ulubionym miejscem odpoczynku i spacerów dla turystów z Polski, a także odwiedzających miejscowość: Niemców, Słowaków i Czechów.
Po chwili relaksu, jednym z wygodnych zejść z promenady wjechałam do centrum miejscowości.
Co roku ceremonii odsłonięcia replik medali i tablic towarzyszy Festiwal Gwiazd Sportu. Festiwalowa impreza odbywa się zawsze w lecie. Podczas jej trwania organizowane są występy artystyczne z udziałem znanych kabaretów i zespołów muzycznych. Odbywają się też liczne zabawy i konkursy, w których nie brakuje znanych sportowców. W okolicach 17 sierpnia, tradycyjnie podczas festiwalowego finału ma miejsce bieg memoriałowy Cztery mile Jarka. Bieg poświęcony jest tragicznie zmarłemu lekkoatlecie Jarosławowi Marcowi, który pochodził z Dziwnowa. Ostatnio sportowemu wydarzeniu towarzyszą również wybory Miss Sportu i regaty rodzinne.
Alejka bardzo mnie zainteresowała. W nietuzinkowy sposób mogłam zaznajomić się z trofeami ludzi oddanych różnym dyscyplinom sportu. Sportowców, którzy dla wielu z nas byli lub są wzorami do naśladowania.
Rzeka i spółka
Rzeka (łącząca Zalew Szczeciński z morzem) wciąż zachwyca turystów swoimi wodami i przyrodą nad jej brzegiem. Jej niepowtarzalny nurt (może raz biec do morza, a innym razem cofać się do zalewu) jest niewątpliwą atrakcją przede wszystkim dla wędkarzy. Bowiem łowiąc nad jej brzegami mogą niekiedy złowić zamiast ryby rzecznej, rybę morską.
Z portu rybackiego na nabrzeżu rzeki roztacza się też niecodzienny krajobraz: białe, pozbawione liści korony drzew oblepione stadami czarnych kormoranów. Drzewa wyglądają tak za sprawą odchodów tych ptaków zawierających niszczycielskie ilości stężonych fosforanów i azotanów.
W sezonie, z nabrzeża portowego można wyruszyć w morki rejs jednym ze statków wycieczkowych. Barwny piracki „Korsarz” lub „Roza Weneda z pięknymi rzeźbieniami zabrać mogą w 2,5 – godzinny rejs po Bałtyku, zaś kurs „Victorią I” pozwoli na zwiedzenie Kamienia Pomorskiego.
Komentarze
Pokaż komentarze (1)